Maj 2008

Nagle zrobił się maj wiec kronikę czas ciągnąć.

W międzyczasie Dominika miała wykonaną tomografię i okazało się niestety, że mimo mocnej chemioterapii ten obrzydliwy rak odrodził się i wciąż jest aktywny. Chemia, którą Dominika dostaje nie jest w stanie go zwalczyć. Jest wielkości cytryny. Konsylium zdecydował zatem przedłużyć chemię do lipca, następnie zrobić ponownie tomografię i ewentualnie zastosować kolejny inny typ chemii. Ogólnie Dominika bardzo już jest wymęczona a ciało zniszczone długimi miesiącami chemioterapii i wieloma operacjami. Dochodzą do tego wszystkiego rozmaite dolegliwości związane ze stomią i wciąż nie zakończone „efekty” pooperacyjne.

Hubert spędził w szpitalu cały luty, gdzie dostawał chemię, sterydy i całą masę lekarstw. Wiązało się to oczywiście ze strasznym łakomstwem i ciągłym głodem. Przytył wiec szybko i znacznie, pożerając kolosalne ilości jedzenia. W marcu był pomiędzy domem a szpitalem - kilka dni w domu potem chwila w szpitalu. W kwietniu sterydy odstawił. Wyniki krwi nie były dobre plus gorączka, wiec ponownie wylądował w szpitalu na ponad dwa tygodnie. Zabroniono mu wszelkich wizyt ze względu na małą odporność organizmu. Leżał wiec w upale, wiosna za oknami, żal było patrzeć.
W maju jest nieco więcej luzu, siedzi głównie w domu a do szpitala idzie raz na kilka dni na pobranie krwi a leczenie jest pastylkowe. W drugiej połowie maja będzie musiał znowu spędzić trochę czasu w szpitalu w ramach kolejnego etapu leczenia. Do końca roku szkolnego nie wolno mu pokazywać się w szkole. Trudno też robić jakieś plany wakacyjne.

Iwo od jakiegoś czasu chodzi na zajęcia z terapii sensorycznej i do oligofrenopedagoga. Oba te zajęcia są wstępem do sztuki oratorskiej. Zaczyna już Iwo jakieś nowe dźwięki wydawać. Może z czasem stanie się nowym Cyceronem. Został przyjęty do przedszkola integracyjnego, gdzie rozpocznie zajęcia we wrześniu. Okaże się z czasem czy to dobry pomysł. Jego aktualna opiekunkaPatrycja wynosi się niestety z Warszawy, więc trwają poszukiwania kolejnej osoby, która mogłaby się Iwem codziennie zajmować.

Piotr czuje się w tych chorobach rodzinnych trochę osamotniony i wieszczy, że on będzie następny i niedługo jakaś zaraza go dopadnie. Męczy go ta sytuacja do tego stopnia, że ma problemy z zasypianiem a do szkoły też się nie rwie.